Tagi

, ,

Martin Scorsese to jeden z najwybitniejszych reżyserów w historii kina, Robert de Niro należy do czołówki najlepszych aktorów. Razem współpracowali przy aż 10 filmach (liczymy tu także „Irishmana”, który wejdzie do kin w 2016 roku – przyp. red.). W zdecydowanej większości były to filmy co najmniej bardzo dobre, a często nawet wybitne. Jednym z najlepszych był powstały w 1976 roku „Taksówkarz”. *

Travis (Robert de Niro) to niesamowicie ciekawa pod kątem psychologicznym postać. Niewiele o nim wiemy. Na początku filmu wraca do Stanów Zjednoczonych, wcześniej walczył w Wietnamie. Po powrocie do kraju zatrudnia się jako nocny taksówkarz. Doświadczenia zebrane w tym fachu sprawiają, że dochodzi do wniosku, iż musi rozprawić się z „robactwem” tego miasta, czyli osobami stosującymi przemoc, przestępcami i wszelkimi typami spod „ciemnej gwiazdy”, ale o tym później.

Główny bohater kompletnie nie potrafi się odnaleźć w społeczeństwie, doskwiera mu samotność. Nie wiemy, gdzie są jego znajomi czy rodzina. Podejmuje się nie łatwej pracy nocnego taksówkarza, dzięki któremu widzi ciemne strony miasta, z przestępczością na czele. Sceny walki, pościgi, strzelanina? Prócz jednej z ostatnich scen, bardzo niewiele jest w „Taksówkarzu” kina akcji, bo film Scorsese’a kinem akcji nie jest. Reżyser kładzie nacisk na aspekt psychologiczny. Główny bohater to fascynująca postać człowieka złamanego, samotnego, nie zdolnego do życia w społeczeństwie. Najlepszym przykładem jest tu zabranie podobającej mu się pracowniczki kampanii wyborczej, Betsy (Cybill Shepherd) do kina na film porno.

Travis jest „ułomny społecznie”. To zapewne trauma po wojnie w której brał udział. Kompletnie nie może się odnaleźć w wielkim mieście, będąc przy tym sam – nie mając tam rodziny, przyjaciół, dziewczyny. Zatrudnia się jako nocny taksówkarz i teoretycznie próbuje normalnie żyć, ale kompletnie nie wie jak się zachować w różnych sytuacjach „społecznych” – np. gość mówi, że za chwilę zabije swoją żonę co, a Travis kompletnie nie umie zareagować, choć mógłby próbować wyperswadować tamtemu mężczyźnie pomysł zamordowania partnerki życiowej.

Travis jest samotny i  nie przystosowaniem do życia w społeczeństwie, problemy z czasem stają się dla niego nie do zniesienia, a sam zaczyna zachowywać się jak człowiek, który powinien zamieszkać w pokoju bez klamek – rozwala telewizor, kupuje broń.

W pewnym momencie główny bohater chce zabić senatora. Myślę, że ten polityk w oczach Travisa odpowiedzialny jest za cały „brud” w mieście oraz „zepsucie” Betsy („jesteś taka jak oni”). Próba zastrzelenia senatora jednak się nie udaje i Travis rusza na inną krucjatę. Niczym bohater westernów staje samotnie przeciwko zgrai osób spod „ciemnej gwiazdy”, próbując pomóc młodej prostytutce Iris (Jodie Foster).

Zakończenie jest piękne – wreszcie społeczeństwo dostrzega go, jego zalety, jego bohaterstwo. Betsy w taksówce patrzy na niego inaczej itp. Tyle że to jest iluzja, coś o czym marzył główny bohater, bo tak naprawdę Travis zginął w strzelaninie. Pomijając już same rany jakie odniósł, zwróćmy uwagę na ostatnią scenę. Travis odjeżdża taksówką i w pewnym momencie, w swoim stylu, zerka w lusterko – widzimy szok malujący się na jego twarzy i brak odbicia w lusterku!

„Taksówkarz” to film o poczuciu sprawiedliwości, nieprzystosowaniu do życia w społeczeństwie, samotności i śmierci; to film absolutnie wybitny.

Uwaga: Zaleca się przeczytanie recenzji już po obejrzeniu „Taksówkarza”, gdyż zdradza ona wiele szczegółów z fabuły filmu.

Autor: Aleksander Sarota